Rynek 50 plus

Szczęśliwego Dnia Mamy

Co myślą 26 maja panie bezdzietne wiem tylko z drugiej ręki
Te, które nie mają dzieci z wyboru, nie kryją swojego zdania – raz do roku święto, a kłopot cały rok. Te, których marzenie się nie spełniło, wyobrażają sobie jak to byłoby, gdyby… W pięknym obrazku nie ma śladu cienia. A w życiu jest go sporo.

Miłość do dzieci, jak każda miłość, bywa trudna. I nie każda mamusia dostanie w czwartek życzenia i laurki. Niektóre nie doczekają się nawet telefonu.

Czy były złymi matkami? Nie zasłużyły sobie na pamięć i życzliwość swoich dzieci? Skądże. Te bardzo, bardzo dobre, które poświęcały siebie, nauczyły swoje dzieci, że tylko one się liczą. I dzieci wcale nie są jakieś złe, niedobre, z premedytacją działając przeciw matkom. One, te dorosłe dzieci, widzą tylko siebie. Jak mają myśleć, czy w ogóle pamiętać o Dniu Matki, gdy wybierają się na długi weekend, gdy skrzykują towarzystwo na grilla, gdy mają tyle ważniejszych spraw.

Przecież ich sprawy zawsze były najważniejsze. Mama pomagała, szykowała, pocieszała, gdy było trzeba i cieszyła się z sukcesów. Ułatwiała życie swoim pisklętom, jak mogła. Swoim kosztem. One miały to co potrzebne, ona nie zawsze. I nie tylko w sensie materialnym. Przyzwyczajone do takiego obrazu świata dzieci, nie zawsze potrafią powiedzieć – dziękuję. Matka, to trampolina biologiczna, emocjonalna, materialna. Odbić się i poszybować. A potem wracać tylko wtedy, gdy coś się nie powiedzie, gdy coś potrzebne. Ona zawsze pospieszy z pomocą. Szczęśliwa, że może być użyteczna. Miłość matki jest przecież bezinteresowna. Ciekaw, że nigdy nie słyszały się o bezinteresownej miłości ojcowskiej.

 Jasne, że jest w Polsce bardzo wiele rodzin, w których dzieci młodsze i już dorosłe ogromnie cenią, szanują i kochają swoje matki. Ale daleko nam do modelu włoskiej mammy, która jest narodową instytucją. U nas raczej nacisk jest na tę nieszczęsną bezinteresowność, poświęcenie. I nie wygląda na to, żeby najmłodsze pokolenie mam chciało się z tego wyzwolić. Łatwo dają się przekonać, że najważniejsze są dzieci. I są ogromnie ważne. Wymagają od kobiety ogromnych poświęceń. Ale właśnie dlatego należy jej się za to podziękowanie i prawdziwa wdzięczność. Ale również pomoc.

 Pomoc od państwa. Nie tylko ta wyrażona w słowach i utwierdzająca wizerunek matki – męczennicy. 500+ to, mam nadzieję, początek. Potrzebne są żłobki, przedszkola, systemy opieki. Ale też pomoc samotnym matkom. Dzieci, jak wiadomo z biologii, nie biorą się z dzieworództwa. Gdzie tam musi być jakiś tatuś, o którym cicho. System ściągania alimentów mamy podobno jeden z najmniej wydolnych w Europie. A to znaczy, że  polskie mamy zaharowują się, żeby dzieci miały normalne życie, tatusiowie czują się wolni. Ile razy słyszę w wiadomościach, że nieodpowiedzialna matka zostawiła gdzieś tam swoje dziecko bez opieki, chciałabym zapytać o tatusia dzieciny. Nie mam złudzeń. W czasie najbliższego święta zostaną matkom złożone szumnie życzenia od samej góry, a potem…

Potem jest jak z dniem kobiet. Po święcie wszystko wraca do szarej codzienności.

 A ta codzienność bywa trudna. Dorosłe dzieci nie mają pracy, nie mają swoich mieszkań, nie są w stanie się samodzielnie utrzymać. Mama musi pomóc. Znosić dziecięco-dorosłe stresy, depresje, czasem barbarzyńskie odreagowanie tych stanów na tej najsłabszej, najbliższej, nie broniącej się.

Dzieci zapracowane, korporacyjne, goniące za karierą w kraju i zagranicą też wymagają zrozumienia, pomocy przy wnukach. Nie mają czasu i głowy dla mamy.

Kochane Mamy – buntujcie się. Świat będzie lepszy, gdy  nasze  dzieci – w każdym wieku – te w przedszkolu i te na dyrektorskich stołkach będą  miały  mocno wdrukowane – MAMA – to najważniejsza osoba na świecie. Bo świat składa się z mam i dzieci. A to znaczy od małego – nie tylko jej troska o nas, ale i nasza o nią. Nie tylko o jej potrzeby materialne. Jestem ciekawa jak jest w Polsce egzekwowany obowiązek alimentacyjny wobec rodziców, a taki istniej. Ale ważna jest również troska o psychiczny komfort. Okazanie uczuć, poświecenie swojego arcycennego czasu na rozmowę. I to nie typu – no, co tam u ciebie słychać, wszystko w porządku? -  Internet, telefony istnieją właśnie po to, żeby, jeśli nie każdego dnia, to przynajmniej raz na tydzień skontaktować się z mamą. A mama powinna tego wymagać. A nie dawać rozgrzeszenie – ja wiem córeczko, synku, że tak ciężko pracujesz –

Przy okazji składania życzeń Drogim Mamom, przypominam im, że są też córkami.

Lisa Gutowska

Dziennikarka, autorka wielu książek w tym także publikacji dla dzieci. Wiele lat temu wyszedł w „Książce i Wiedzy” tomik felietonów Lisy Gutowskiej o tej damie, co się nie certoliła, potem jego drugie wydanie oraz ‘Sekretarka z klasą’ i ‘Kobieta z klasą’. Wszystkie o tym jak trzeba się zachowywać w różnych sytuacjach. Lisa Gutowska na ten temat napisała dziesiątki artykułów a także doradzała w telewizjach śniadaniowych.


Dołącz do dyskusji - napisz komentarz

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi.
Obraźliwe komentarze są blokowane wraz z ich autorami.

Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.

Dodaj pierwszy komentarz i bądź motorem nowej dyskusji. Zachęcamy do tego.