Izabellę Degen, pisarkę, malarkę, mieszkająca od dwudziestu paru lat we Frankfurcie nad Menem poznałam na 13 Targach Książki, które odbywały się w dniach 23-26 maja 2019 roku w Warszawie na Stadionie Narodowym.
                   Ale nie było to tak, że chodzę pomiędzy stoiskami, których jest niezliczona ilość, coś tam przeglądam, odkładam, znowu biorę i jakaś miła pani albo pan zagaduje czego szukam i w czym mogą mi pomóc. Moje poznanie Izabelli Degen odbyło się poprzez protekcję! Co prawda do wszelkich protekcji odnoszę się ostrożnie, ale zaryzykować czasami można, a nawet trzeba bo, a nuż okaże się, że trafiły  na siebie podobne wrażliwości, poglądy, a nawet osobiste przeżycia miały wspólny mianownik... Oczywiście, każdy człowiek jest inny, ale są wspólne cechy, które pozwalają na kontakt natychmiastowy, bliski i co najważniejsze szczery...

            Kto był tym protektorem, który podpowiedział jak szukać wśród stoisk tego właśnie i tej właśnie pani, która będzie na nim tą, która do mnie „pasuje” jak to określił, gdyż poznał ją i poznał mnie i jak „swat” uznał, że z tej znajomości na pewno coś ciekawego dla obu stron wyniknie.?
           Pan Andrzej Bilica,  doktor sztuki muzycznej, w latach 1974-2002 redaktor encyklopedii uniwersalnych Wydawnictwa Naukowego PWN – napisał wtedy lub zredagował około 10 tysięcy haseł i artykułów z dziedziny muzyki. Ponadto działa jako eseista, felietonista, prozaik.
          Dziedzina, którą jednak szczególnie ukochał obok muzyki to aforystyka – jest świetnym aforystą i stąd miałam przyjemność i zaszczyt  poznać Pana Krzysztofa swego czasu na Biesiadzie Aforystów w Krakowie jako, że aforystyka to także „moja miłość”. Ponadto okazało się, że choć mieszkamy oboje w Warszawie to lata temu studiowaliśmy prawo na wrocławskim Uniwersytecie, które Pan Andrzej w połowie przerwał oddając się studiom muzycznym, ja dotrwałam do końca, ale że zawsze bardziej pociągało mnie pisanie, w tym zauroczenie aforystyką, też prawnikiem sensu stricto nie zostałam tylko zarabiałam na życie przez długie lata zanim wylądowałam na stałe w Warszawie jako wrocławski urzędnik. Ale nie ma się czego wstydzić, nie tacy jak ja byli urzędnikami! Ostatnio doznałam szoku jak dowiedziałam się, że nasz piękny, delikatny wieszcz Juliusz Słowacki też skończył prawo tyle, że w Wilnie i przez jakiś czas pracował w Warszawie jako urzędnik! Nie mówiąc o Kafce w Pradze, Gombrowiczu w Argentynie, czy Leśmianie – notariuszu w Zamościu, którego wspólnik kiwał ile się dało!

               Odnalazłam stoisko, nad którym czuwała  Pani Izabella Degen, bardzo szybko. Troszkę się zdziwiła, kto, co i zacz, ale  powołanie się na Pana Krzysztofa Bilicę natychmiast spowodowało, że poczułyśmy się „jak w domu”.
                 No i zaczęła się bardzo piękna znajomość, na odległość co prawda bo ja w Warszawie, Izabella we Frankfurcie nad Menem, ale teraz nie ma granic, nie ma odległości, pisanie e'maili to tak jak pisanie listów, które zawsze  mają swój jeszcze dodatkowy urok.
                Zaczęłyśmy się wymieniać swoimi tomikami poezji, jako, że ja oprócz aforyzmów też „rzuciłam się” na poezję bo jak już coś człowiekowi w duszy gra to tak jak muzyk – zaczyna próbować na wszystkich instrumentach...

                 Ale pierwsza była proza -  książka Izabelli pt: „Wygrać siebie” wydana w 1995 roku przez Oficynę Wydawniczą ARBORETUM” we Wrocławiu. Mało kto ma odwagę zdobyć się na taką szczerość, tym bardziej w sprawie erotyki, która rządzi całym naszym życiem, a skrywamy ją jak wstydliwy nic nie znaczący fakt, o którym ciągle myślimy i tęsknimy... Głównym jednak tematem jest wyjazd z Polski w roku 1987, próba odnalezienia się w innej rzeczywistości, mąż poślubiony dla „wyjazdu”, moralne w związku wyrzuty, tym bardziej, że próba jednak wspólnego, zgodnego życia staje się niemożliwa poprzez różnice nie do pokonania, piękna miłość z polskim lekarzem, delikatna, w sumie nie zobowiązująca aż do jego przedwczesnej śmierci w wieku pięćdziesięciu paru lat... Czuwa przy nim do końca, a potem rozpacz: „ „Adek stał się dla mnie legendą minionych dni. Żyje w moim sercu do dziś i wiem już, że nie zastąpi go żaden inny mężczyzna...” - jak pisze w Prologu. W tym wszystkim walka o własną egzystencję, zdobycie środków na utrzymanie, założenie własnej firmy, troska o syna, który jest już dorosły i zaczyna samodzielne życie... Ale w końcu, jak to się mówi ”staje na nogi”, układa się wszystko, życie zaczyna biec spokojnie, po prostu po wielu trudach i dramatach WYGRAŁA SIEBIE i może teraz realizować dwie swoje pasje – malarstwo i pisanie...
        A potem trzy tomiki wierszy: „Włoskie incontro” i dwa tomiki miniatur poetyckich pt: „Myśli na wskroś przeczesane”.

              Pierwszy tomik to hołd oddany słonecznej Italii. Wprowadza do niego motto z wiersza Anny Achmatowej: „Włochy to sen, który wraca do końca życia”. Powstał w latach 1993-2000 podczas Jej częstych pobytów we Włoszech. Jak pisze  recenzentka tomiku Jaga Rudnicka „Izabella Degen wnikliwie obserwuje życie, przenosi te obserwacje w formie reminiscencji na kartki swoich pamiętników, a uwieczniona poezja żyje w niej. Potrafi wcielić się w przeżycia weneckiego kloszarda, wprowadza nas w świat karnawałowej weneckiej parady, umie zachwycać się śródziemnomorską nocą, starożytną świątynią w Segeście czy grudniową Wenecją wolną od tłumu turystów”. Posłuchajmy:

Wenecja w grudniu

kiedy dni stają się krótkie
a morze jeszcze oddycha
barwami późnej jesieni
odpoczywają wyspy laguny

poranki zasłane mgłą
białe welony snują się na San Marco
by w południe odpłynąć z wiatrem
na czarnych gondolach

czasem śnieg tu poprószy
jak mąka posypie po placu
przypomni Wenecji o zimie
w grudniu zasypia miasto

Wenecja 30.12.1998

Barcarole

ta melodia
jest słodka jak noc
jak nasze wspomnienia

ta melodia to nasz spacer
do świata uczuć
tajemnych pragnień

te dźwięki muzyki
zapraszają do tańca
i złudnych obietnic
zakochanego gondoliera

Wenecja 12.04.1998

Noc w Wenecji

opustoszała Piazza San Marco
z kawiarni Florian
wychodzą ostatni bywalcy
buty ich gubią resztki dnia
Wenecja układa się do snu
nucąc dźwięki laguny
gondolierzy odłożyli już wiosła
rozcierają spracowane dłonie
zasypiając nadsłuchują jutra

a gdzieś w ciemnych uliczkach
przemyka duch Casanovy
by nocą wkraść się do snów
pięknych wenecjanek

Wenecja 12.04.1998

            Natomiast miniatury poetyckie składające się z dwóch tomików  pt. „Myśli na wskroś przeczesane” zostały napisane w programie gry internetowej „Walls”. „Miniatura poetycka ogranicza zapis do pięciu wersów, maksymalnie po trzydzieści znaków w każdym wersie” – jak wyjaśnia autorka we wstępie. Wydane zostały przez Wydawnictwo internetowe e-bookowo 2017.
             Ich celność poprzez dyscyplinę słów i skojarzeń niesie prawdę i zaskakuje trafnością przeżyć. Posłuchajmy teraz tego:

nie rozbieraj marzyciela
z marzeń
to jego pancerz
przed
rzeczywistością

ludzie jak ptaki
wędrują po świecie
szukają wiecznej wiosny
najczęściej znajdują
wyrachowaną jesień

mamy wszystkiego w bród
mimo to
wciąż jesteśmy łakomi
na każde szaleństwo
które powala z nóg

dzieciństwo
w złotych ramach
zawieszone w sercu
ogrzewa od środka
dorosłe życie

od wschodu
do zachodu słońca
płynie nasze życie
wschód karmi nadzieją
zachód wystawia rachunek

gdyby kobiety siedziały
przy okrągłych stołach
nie byłoby na świecie
tylu wojen...
bo one wolą miłość

        To tylko fragmenty z pozycji, które podarowała mi Izabella. A opublikowała jeszcze więcej – jej debiut literacki miał miejsce w 1991 roku opowiadaniem „Cudzoziemski mąż”, w 1995 roku wspomniana już książka „Wygrać siebie”, w 2008 wydała „Opowiadania nie z tej wyspy”, a w 2013 tomik poetycki pt. „W rytmie ziemi”.

       Urodzona w Olsztynie w 1946 roku ukończyła Akademię Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, a także kursy malarstwa i rysunku oraz dwuletnią Akademię Malarstwa Kreatywnego w Hamburgu. Od kilkunastu lat bierze czynny udział w życiu artystycznym, w warsztatach twórczych, plenerach i wystawach w Polsce, Niemczech i Hiszpanii.

Ewa Radomska,

Warszawa 15 marca 2020 r.