Weranda literacka
Ewa Radomska
Cichy dom - Rozdział VIII
Oczywiście analiza potwierdziła amfetaminę i to o dość mocnym stężeniu. - Jest południe, musimy przed wieczorem odpocząć – powiedział Leon Let. - Rozjedźmy się do domów, wykąpmy, przebierzmy, bo wieczorem jest akcja... Spotykamy się o 20.00 – to dość czasu na koncentrację i zabezpieczenie dodatkowych posiłków bo różnie może być...
Petra Prot myślała o Mariannie. Jak teraz będzie wyglądać jej życie? Jak ona czułaby się gdyby jej przytrafiła się taka tragedia rodzinna? I to w dodatku w dniu, a raczej nocy, tak pięknej w jej życiu, może najpiękniejszej? Życie pisze niesamowite scenariusze – myślała - dlaczego dobro zaraz równoważy zło?... A jednocześnie co byłoby gdyby Marianna nie pojechała do Mateo tylko wróciła do domu ? Czy zapobiegłaby tragedii, a może stałaby się jedną z jej ofiar?
Tak naprawdę męczyła ją samotność bez mężczyzny. Opowieść Marianny, mimo całej tragedii kiedy rozmawiały, wzbudziła w niej zazdrość. Mateo teraz na pewno już będzie tylko dla niej, ta zbrodnia przyniosła jej jednocześnie miłość piękną i na zawsze bo oboje są skażeni nieszczęściem, a ono łączy najbardziej... Mateo po śmierci żony i nienarodzonego dziecka nie był w stanie być już z nikim, a Marianna teraz tylko w nim będzie szukała oparcia, które on jej da bo będzie ona dla niego oprócz miłości dla kobiety, którą wzbudziła, także niemal jak córka...
Usłyszała kiedyś opinię, że prawniczki nie mają szczęścia w miłości. Może mężczyźni boją się odpowiedzialności, którą one na sobie dźwigają. No bo taki na przykład obrazek. Ona wraca z rozprawy, wciąż jeszcze z gangsterem w oczach, który jutro będzie przeklinał i ją i wszystko na świecie, bo jego czyny są dla niego czymś zwykłym, nie zbrodnią, za które musiała go zasądzić na długie lata ?... Który mężczyzna - mąż to wytrzyma ? I czy ona to wytrzyma kładąc do łóżeczka dziecko i głaszcząc je po główce ze świadomością, że w tej chwili jakiś przestępca złorzeczy jej
siedząc w celi, bo nie widzi swojej winy w swojej wynaturzonej naturze tylko nienależną mu karę, która łamie mu jego zbrodnicze, ale dla niego jedyne życie, które było honorem, męskością, zdobywaniem kobiet i majątku? Prawo, prawo – powtarzała w myślach... Zawsze o nim marzyłam. Być sprawiedliwym i dobrym sędzią, ale jak w tym wszystkim jeszcze być kobietą, kochać mężczyznę i znaleźć miłość?
Do dwudziestej było jeszcze sporo czasu. Pospała godzinkę i zbudziła się wypoczęta. Postanowiła gdzieś zadzwonić, ale niektóre koleżanki z roku już pozakładały rodziny, miały swoje sprawy, inne wyjechały i kontakt urwał się, a jedna znów zakochała się we Włochu i zamieszkała w słonecznej Italii...W zasadzie tylko z nią kontakt był najlepszy bo ona spragniona polskości najczęściej się odzywała... Postanowiła zadzwonić do Dominiki... No niech będzie trochę egzotyki przed trudnym wieczorem, trochę czegoś innego, innej kultury, języka, kuchni, mody, którą akurat w wydaniu włoskim uwielbiała choć nie bardzo było ją na nią stać...
Telefon długo milczał... Kiedy wreszcie Dominika odebrała od razu wyczuła, że coś jest nie tak... - Fabrizio mnie zdradza – Dominika zaczęła sama mówić nie czekając na pytania Petry. -Mam tego dosyć. Włosi to zupełnie inna mentalność. Tylko „mamma mia”, tylko mama, która siedzi mi na karku od rana do nocy... Boże, a ja go tak pokochałam.. - I co teraz zrobisz ?- zapytała Petra - lekko zawiedziona zwierzeniem przyjaciółki. Myślała, że usłyszy coś ciepłego, radosnego, że doda to jej siłę na dzisiejszy wieczór....
Ale Dominika nie zdołała odpowiedzieć bo na ekranie komórki Petry wyświetlił się numer Leona Leta. - Przepraszam – powiedziała szybko - jakoś musisz się z tym uporać – po czym wyłączyła się przechodząc na połączenie Leona... Pytał jak się czuje i czy nie ma tremy bo to pierwsza jej taka akcja... Wzruszyła ją ta jego troska... On też żył bez miłości oddany tylko swojej pracy... Widocznie są zawody zastępujące nawet miłość – pomyślała z jednej strony z dumą, a z drugiej jednak z jakimś lekkim smutkiem...
O 20.00 wszyscy byli już na miejscu. Leon Let i Marian Stopka omawiali wciąż coś szczegółowo, a dodatkowo przybyłych jeszcze dwóch młodych na stażu policjantów siedziało wpatrując się z szacunkiem w starszych, doświadczonych kolegów. Petra Prot była ciekawa jaka rola jej przypadnie, ale nie pytała o to Leona Leta bo w tej fazie przygotowań było to niemożliwe...
Kiedy zaczęło do 24.00 być już blisko Leon Let poprosił aby Petra przyszła na naradę. Teraz dopiero dowie się co ją czeka! Z zapartym tchem słuchała jak będzie wyglądać jej zadanie... Otóż tuż przed północą wypożyczony atrakcyjny sportowy samochód zaparkuje ściśle przed bramą wyjazdową „trzynastki”. Wysiądzie z niego atrakcyjna młoda kobieta, czyli ona, która zacznie się rozpaczliwie rozglądać za pomocą bo właśnie zgasł jej silnik i nie może ruszyć... Chodzi o to aby kiedy jeep zacznie wyjeżdżać i zorientuje się, że nie może wyjechać wywabić z niego kierowcą i poprosić o pomoc w uruchomieniu silnika, a w ostateczności o przepchanie samochodu aby umożliwić mu wyjazd... Petra ma to robić tak uroczo, być tak naiwna, wydawać się lekko wstawiona, ma być tak bezbronna, aby mężczyzna nic nie podejrzewał... A wtedy Marian Stopka i dwóch młodych ukrytych w samochodzie zaparkowanym nieopodal podejdą jakby nigdy nic, jakby też chcieli zapytać co się stało i w czym mogą pomóc… I tutaj nastąpi błyskawiczna akcja zakucia w kajdanki... Leon Let będzie w odwodzie z pistoletem gotowym do strzału w razie gdyby gangster okazał się szybszy...
Petra Prot poczuła, że serce podchodzi jej do gardła, ale opanowała się... Poprawiła makijaż, podtapirowała włosy, które niedawno „uraczyła” rozjaśniającą płukanką, która spowodowała iż wyglądała jeszcze młodziej niż była... Nie malowała zazwyczaj ust, ale szminkę zawsze lubiła mieć przy sobie. Tym razem nie pożałowała jej ustom, mężczyźni lubią czerwone usta, są zapowiedzią zmysłowej miłości...
Czerwony, sportowy jaguar podjechał pod bramę „trzynastki” na dwie minuty przed dwudziestą czwartą. Wysiadła z niego młoda kobieta i zaczęła próbować otworzyć jego maskę. W tym samym czasie rozsunęła się brama i zaczął wyjeżdżać z niej czarny jeep. Kobieta podbiegła do jeepa i robiąc minę niewiniątka i lekkiej na rauszu zabawowej panienki zaczęła pokazywać na swój samochód dając znaki, że nie może ruszyć dalej i żeby jej pomóc. Przyćmiona szyba jeepa powoli zaczęła obniżać się.... Petra Prot zobaczyła jako pierwsza tą twarz którą ścigała policja
całej Europy... Była w niej nieufność, a jednocześnie jakaś bezwzględność, ale też była to twarz mężczyzny, który gdyby nie był gangsterem byłby najbardziej przystojnym i pociągającym mężczyzną... Ociągając się wysiadł z samochodu i zbliżył się do jaguara. Był dobrze zbudowany, w skórzanej kurtce i z niedbale zawiązanym szalikiem... Na tle ciemnego nieba, które rozświetlał jesienny księżyc i w blasku światła z pobliskiej latarni wszystko to czyniło tą scenerię niemal filmową... Petra Prot nie czuła strachu, nie czuła nic, zdawało jej się, że to wszystko jakaś tylko gra, że to nie dzieje się naprawdę...
Marian Stopka i dwaj młodzi podeszli prawie niezauważenie... Marian Stopka doskoczył błyskawicznie niczym tygrys pewny już swej ofiary, a dwaj młodzi w tym samym momencie powalili go na ziemię... Założenie kajdanków było już tylko kwestią chwili... Kiedy wprowadzali go do policyjnego samochodu, który natychmiast nadjechał „Gnom” oglądnął się jeszcze za siebie i jego wzrok spotkał się ze wzrokiem Petry Prot... Dopiero teraz poczuła jak nogi uginają się pod nią...
Warto przeczytać rozdział poprzedni
https://www.kobieta50plus.pl/pl/weranda-literacka/ewa-radomska-558
Ewa Radomska, ciąg dalszy opowiadania kryminalnego "Cichy dom" wkrótce
Petra Prot myślała o Mariannie. Jak teraz będzie wyglądać jej życie? Jak ona czułaby się gdyby jej przytrafiła się taka tragedia rodzinna? I to w dodatku w dniu, a raczej nocy, tak pięknej w jej życiu, może najpiękniejszej? Życie pisze niesamowite scenariusze – myślała - dlaczego dobro zaraz równoważy zło?... A jednocześnie co byłoby gdyby Marianna nie pojechała do Mateo tylko wróciła do domu ? Czy zapobiegłaby tragedii, a może stałaby się jedną z jej ofiar?
Tak naprawdę męczyła ją samotność bez mężczyzny. Opowieść Marianny, mimo całej tragedii kiedy rozmawiały, wzbudziła w niej zazdrość. Mateo teraz na pewno już będzie tylko dla niej, ta zbrodnia przyniosła jej jednocześnie miłość piękną i na zawsze bo oboje są skażeni nieszczęściem, a ono łączy najbardziej... Mateo po śmierci żony i nienarodzonego dziecka nie był w stanie być już z nikim, a Marianna teraz tylko w nim będzie szukała oparcia, które on jej da bo będzie ona dla niego oprócz miłości dla kobiety, którą wzbudziła, także niemal jak córka...
Usłyszała kiedyś opinię, że prawniczki nie mają szczęścia w miłości. Może mężczyźni boją się odpowiedzialności, którą one na sobie dźwigają. No bo taki na przykład obrazek. Ona wraca z rozprawy, wciąż jeszcze z gangsterem w oczach, który jutro będzie przeklinał i ją i wszystko na świecie, bo jego czyny są dla niego czymś zwykłym, nie zbrodnią, za które musiała go zasądzić na długie lata ?... Który mężczyzna - mąż to wytrzyma ? I czy ona to wytrzyma kładąc do łóżeczka dziecko i głaszcząc je po główce ze świadomością, że w tej chwili jakiś przestępca złorzeczy jej
siedząc w celi, bo nie widzi swojej winy w swojej wynaturzonej naturze tylko nienależną mu karę, która łamie mu jego zbrodnicze, ale dla niego jedyne życie, które było honorem, męskością, zdobywaniem kobiet i majątku? Prawo, prawo – powtarzała w myślach... Zawsze o nim marzyłam. Być sprawiedliwym i dobrym sędzią, ale jak w tym wszystkim jeszcze być kobietą, kochać mężczyznę i znaleźć miłość?
Do dwudziestej było jeszcze sporo czasu. Pospała godzinkę i zbudziła się wypoczęta. Postanowiła gdzieś zadzwonić, ale niektóre koleżanki z roku już pozakładały rodziny, miały swoje sprawy, inne wyjechały i kontakt urwał się, a jedna znów zakochała się we Włochu i zamieszkała w słonecznej Italii...W zasadzie tylko z nią kontakt był najlepszy bo ona spragniona polskości najczęściej się odzywała... Postanowiła zadzwonić do Dominiki... No niech będzie trochę egzotyki przed trudnym wieczorem, trochę czegoś innego, innej kultury, języka, kuchni, mody, którą akurat w wydaniu włoskim uwielbiała choć nie bardzo było ją na nią stać...
Telefon długo milczał... Kiedy wreszcie Dominika odebrała od razu wyczuła, że coś jest nie tak... - Fabrizio mnie zdradza – Dominika zaczęła sama mówić nie czekając na pytania Petry. -Mam tego dosyć. Włosi to zupełnie inna mentalność. Tylko „mamma mia”, tylko mama, która siedzi mi na karku od rana do nocy... Boże, a ja go tak pokochałam.. - I co teraz zrobisz ?- zapytała Petra - lekko zawiedziona zwierzeniem przyjaciółki. Myślała, że usłyszy coś ciepłego, radosnego, że doda to jej siłę na dzisiejszy wieczór....
Ale Dominika nie zdołała odpowiedzieć bo na ekranie komórki Petry wyświetlił się numer Leona Leta. - Przepraszam – powiedziała szybko - jakoś musisz się z tym uporać – po czym wyłączyła się przechodząc na połączenie Leona... Pytał jak się czuje i czy nie ma tremy bo to pierwsza jej taka akcja... Wzruszyła ją ta jego troska... On też żył bez miłości oddany tylko swojej pracy... Widocznie są zawody zastępujące nawet miłość – pomyślała z jednej strony z dumą, a z drugiej jednak z jakimś lekkim smutkiem...
O 20.00 wszyscy byli już na miejscu. Leon Let i Marian Stopka omawiali wciąż coś szczegółowo, a dodatkowo przybyłych jeszcze dwóch młodych na stażu policjantów siedziało wpatrując się z szacunkiem w starszych, doświadczonych kolegów. Petra Prot była ciekawa jaka rola jej przypadnie, ale nie pytała o to Leona Leta bo w tej fazie przygotowań było to niemożliwe...
Kiedy zaczęło do 24.00 być już blisko Leon Let poprosił aby Petra przyszła na naradę. Teraz dopiero dowie się co ją czeka! Z zapartym tchem słuchała jak będzie wyglądać jej zadanie... Otóż tuż przed północą wypożyczony atrakcyjny sportowy samochód zaparkuje ściśle przed bramą wyjazdową „trzynastki”. Wysiądzie z niego atrakcyjna młoda kobieta, czyli ona, która zacznie się rozpaczliwie rozglądać za pomocą bo właśnie zgasł jej silnik i nie może ruszyć... Chodzi o to aby kiedy jeep zacznie wyjeżdżać i zorientuje się, że nie może wyjechać wywabić z niego kierowcą i poprosić o pomoc w uruchomieniu silnika, a w ostateczności o przepchanie samochodu aby umożliwić mu wyjazd... Petra ma to robić tak uroczo, być tak naiwna, wydawać się lekko wstawiona, ma być tak bezbronna, aby mężczyzna nic nie podejrzewał... A wtedy Marian Stopka i dwóch młodych ukrytych w samochodzie zaparkowanym nieopodal podejdą jakby nigdy nic, jakby też chcieli zapytać co się stało i w czym mogą pomóc… I tutaj nastąpi błyskawiczna akcja zakucia w kajdanki... Leon Let będzie w odwodzie z pistoletem gotowym do strzału w razie gdyby gangster okazał się szybszy...
Petra Prot poczuła, że serce podchodzi jej do gardła, ale opanowała się... Poprawiła makijaż, podtapirowała włosy, które niedawno „uraczyła” rozjaśniającą płukanką, która spowodowała iż wyglądała jeszcze młodziej niż była... Nie malowała zazwyczaj ust, ale szminkę zawsze lubiła mieć przy sobie. Tym razem nie pożałowała jej ustom, mężczyźni lubią czerwone usta, są zapowiedzią zmysłowej miłości...
Czerwony, sportowy jaguar podjechał pod bramę „trzynastki” na dwie minuty przed dwudziestą czwartą. Wysiadła z niego młoda kobieta i zaczęła próbować otworzyć jego maskę. W tym samym czasie rozsunęła się brama i zaczął wyjeżdżać z niej czarny jeep. Kobieta podbiegła do jeepa i robiąc minę niewiniątka i lekkiej na rauszu zabawowej panienki zaczęła pokazywać na swój samochód dając znaki, że nie może ruszyć dalej i żeby jej pomóc. Przyćmiona szyba jeepa powoli zaczęła obniżać się.... Petra Prot zobaczyła jako pierwsza tą twarz którą ścigała policja
całej Europy... Była w niej nieufność, a jednocześnie jakaś bezwzględność, ale też była to twarz mężczyzny, który gdyby nie był gangsterem byłby najbardziej przystojnym i pociągającym mężczyzną... Ociągając się wysiadł z samochodu i zbliżył się do jaguara. Był dobrze zbudowany, w skórzanej kurtce i z niedbale zawiązanym szalikiem... Na tle ciemnego nieba, które rozświetlał jesienny księżyc i w blasku światła z pobliskiej latarni wszystko to czyniło tą scenerię niemal filmową... Petra Prot nie czuła strachu, nie czuła nic, zdawało jej się, że to wszystko jakaś tylko gra, że to nie dzieje się naprawdę...
Marian Stopka i dwaj młodzi podeszli prawie niezauważenie... Marian Stopka doskoczył błyskawicznie niczym tygrys pewny już swej ofiary, a dwaj młodzi w tym samym momencie powalili go na ziemię... Założenie kajdanków było już tylko kwestią chwili... Kiedy wprowadzali go do policyjnego samochodu, który natychmiast nadjechał „Gnom” oglądnął się jeszcze za siebie i jego wzrok spotkał się ze wzrokiem Petry Prot... Dopiero teraz poczuła jak nogi uginają się pod nią...
Warto przeczytać rozdział poprzedni
https://www.kobieta50plus.pl/pl/weranda-literacka/ewa-radomska-558
Ewa Radomska, ciąg dalszy opowiadania kryminalnego "Cichy dom" wkrótce
Dołącz do dyskusji - napisz komentarz
Jadwiga Śmigiera 26/08/2023, 6:07
Prośba do Autorki "Cichego domu" Proszę o wydanie książki w formie tradycyjnej czyli papierowej.
Pozdrawiam