Weranda literacka
Jedz szybko bo ci ucieknie…
Kupując kiedyś coś z żywności w zamkniętym pudełku lub słoiku patrzyłam na datę ważności. Miesiąc, trzy, pół roku super!
Ale oto pojawił się nowy trend. Teraz trzeba patrzeć na skład danego produktu bo są składniki, które zagrażają zdrowiu. I tak wystrzegaj się tłuszczu palmowego, wszelkich polepszaczy zaczynający się na E i tak dalej. No, ale kup cokolwiek, nawet najzwyklejszego herbatnika dla dziecka gdzie wydawałoby się, że tutaj to same najzdrowsze składniki powinny być, a tu tłuszcz palmowy na przykład „jak byk” stoi w składzie i inne i nie wiesz co robić. Robiąc dziecku chwilę przyjemności zatrujesz go czy nie, a przy okazji sobie zafundujesz wyrzutami sumienia…
Ale doszedł jeszcze inny element – oprócz daty ważności ilość dni, w których po otwarciu dany produkt należy spożyć…
I tak np. taki dżem. Stał kiedyś w lodówce nieraz długie tygodnie, a tu proszę - spożyć w ciągu 5 dni.
Zaraz po nim ser żółty paczkowany – spożyć w ciągu 48 godzin.
Zaraz za nim ser biały, kefir – jak nie 24 godziny to łaskawie 48 godzin.
Zaraz po nich kiełbaska albo szyneczka pięknie różowo wyglądająca z gustownego plastikowego opakowania lub paróweczki – spożyć w ciągu 48 godzin.
Nawet chrzan tary, co w język szczypie jak wściekły kochanek – spożyć w ciągu dwóch tygodni.
I tak dalej – weźcie państwo swoje słoiczki i inne opakowane smaczności i wczytajcie się – do kiedy i jak szybko bo inaczej?
No właśnie, co potem?
Taki dżem to ja sama nie „wtrynię” od razu. Posmaruję nim kromeczkę przy śniadanku, raz czy dwa, potem na drugi dzień na podwieczorek, a tu miód przecież też stoi / ten na szczęście nie ma w ile dni trzeba go zjeść/ więc też milutko chlebek posmarować no i słoiczek z dżemem idzie do lodóweczki. Czas leci teraz tak szybko, że ani się człowiek spostrzeże jak 5 dni przeleciało jak z bicza strzelił, wyciągasz go z lodówki, obliczasz, a tu tydzień minął jak został otwarty… No i co teraz … jeść czy nie jeść – oto jest pytanie, wyrzucić czy nie wyrzucić – oto jest dylemat… No i jak tu nerwicy nie dostać i depresji nie zaprosić do swojej psychiki. I tak samo z innymi. Żółty serek na grzankę przydał się bo akurat taki apetyt cię dopadł, ale na drugi dzień szyneczki też by się zjadło i serek po dwóch dniach zrobił się wedle nakazu szybkiego zjedzenia za stary …
Co w tym wypadku robić? Jeść po kolei wedle dni zjedzenia – po jednym produkcie zagryzając warzywem lub owocem ale jego też trzymać za długo nie można. Bo jak od razu nie zjesz to ci ucieknie… data zdrowego zjedzenia, z apetytem. A wyrzucając produkt pieniądze twoje zostaną wyrzucone w błoto. A raczej w śmietnik gdzie góry jedzenia dla szczurów są w sam raz!!!
Dobrze, że jajka np. po 10 sztuk mają, jak się dobrze trafi i 14 dni ważności. 10 jajek w ciągu 14 dni to się przerobi spokojnie, a rozbite nieopatrznie i niepotrzebnie można ewentualnie we włosy wetrzeć wraz z kropelkami cytryny i oliwy. Włosy sobie podjedzą, wzmocnią się, a tym samym twój wygląd się polepszy co polepszy ogólnie twoje samopoczucie…
A zatem tylko w jajkach bezpieczeństwo i siła.
Ale jaja!
Ewa Radomska
Warto przeczytać inny tekst Autorki pt.: "Moje aforyzmy"
https://www.kobieta50plus.pl/pl/weranda-literacka/moje-aforyzmy
Ale doszedł jeszcze inny element – oprócz daty ważności ilość dni, w których po otwarciu dany produkt należy spożyć…
I tak np. taki dżem. Stał kiedyś w lodówce nieraz długie tygodnie, a tu proszę - spożyć w ciągu 5 dni.
Zaraz po nim ser żółty paczkowany – spożyć w ciągu 48 godzin.
Zaraz za nim ser biały, kefir – jak nie 24 godziny to łaskawie 48 godzin.
Zaraz po nich kiełbaska albo szyneczka pięknie różowo wyglądająca z gustownego plastikowego opakowania lub paróweczki – spożyć w ciągu 48 godzin.
Nawet chrzan tary, co w język szczypie jak wściekły kochanek – spożyć w ciągu dwóch tygodni.
I tak dalej – weźcie państwo swoje słoiczki i inne opakowane smaczności i wczytajcie się – do kiedy i jak szybko bo inaczej?
No właśnie, co potem?
Taki dżem to ja sama nie „wtrynię” od razu. Posmaruję nim kromeczkę przy śniadanku, raz czy dwa, potem na drugi dzień na podwieczorek, a tu miód przecież też stoi / ten na szczęście nie ma w ile dni trzeba go zjeść/ więc też milutko chlebek posmarować no i słoiczek z dżemem idzie do lodóweczki. Czas leci teraz tak szybko, że ani się człowiek spostrzeże jak 5 dni przeleciało jak z bicza strzelił, wyciągasz go z lodówki, obliczasz, a tu tydzień minął jak został otwarty… No i co teraz … jeść czy nie jeść – oto jest pytanie, wyrzucić czy nie wyrzucić – oto jest dylemat… No i jak tu nerwicy nie dostać i depresji nie zaprosić do swojej psychiki. I tak samo z innymi. Żółty serek na grzankę przydał się bo akurat taki apetyt cię dopadł, ale na drugi dzień szyneczki też by się zjadło i serek po dwóch dniach zrobił się wedle nakazu szybkiego zjedzenia za stary …
Co w tym wypadku robić? Jeść po kolei wedle dni zjedzenia – po jednym produkcie zagryzając warzywem lub owocem ale jego też trzymać za długo nie można. Bo jak od razu nie zjesz to ci ucieknie… data zdrowego zjedzenia, z apetytem. A wyrzucając produkt pieniądze twoje zostaną wyrzucone w błoto. A raczej w śmietnik gdzie góry jedzenia dla szczurów są w sam raz!!!
Dobrze, że jajka np. po 10 sztuk mają, jak się dobrze trafi i 14 dni ważności. 10 jajek w ciągu 14 dni to się przerobi spokojnie, a rozbite nieopatrznie i niepotrzebnie można ewentualnie we włosy wetrzeć wraz z kropelkami cytryny i oliwy. Włosy sobie podjedzą, wzmocnią się, a tym samym twój wygląd się polepszy co polepszy ogólnie twoje samopoczucie…
A zatem tylko w jajkach bezpieczeństwo i siła.
Ale jaja!
Ewa Radomska
Warto przeczytać inny tekst Autorki pt.: "Moje aforyzmy"
https://www.kobieta50plus.pl/pl/weranda-literacka/moje-aforyzmy
Dołącz do dyskusji - napisz komentarz
Zdzisława Wenska 02/03/2023, 14:08
Tez mnie irytują te polecenia , żeby spożyć w ciągu 24- 48 godzin. Czasami je ignoruję i "spożywam " poźniej.
Isabel 26/02/2023, 7:01
To się teraz nazywa "tresura konsumpcyjna".
Słuszne uwagi Ewo, ale ja nie dam się tresować przemysłowi spożywczemu.
Koncerny spożywcze są dla robienia pieniędzy a nie dla wyżywienia zwykłych ludzi.
Takie to czasy nastały...
Pozdrawiam.