Weranda literacka

Łódź - niemiecki obóz izolacyjny dla dzieci


Spotkanie z Błażejem Torańskim, autorem książek: „Mały
Oświęcim” i „Kat polskich dzieci”    Gliwice, Willa Caro, sobota, 18 marca 2023, godz. 15.00

Od grudnia 1942 do  stycznia 1945 roku działał w Łodzi niemiecki obóz izolacyjny dla dzieci – Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt. Najstarsi z przetrzymywanych w nim więźniów mieli szesnaście lat, najmłodsi – dwa, choć czasowo w obozie przebywały także niemowlęta. Najwięcej dzieci pochodziło ze Śląska, Wielkopolski, Mazowsza. Wywodziły się z rodzin patriotycznych i inteligenckich. Ich rodzice walczyli z okupantem na frontach II wojny światowej, albo w podziemiu, trafili do obozów koncentracyjnych lub oflagów. Oficjalnym powodem stworzenia obozu dla polskich dzieci była rzekoma demoralizacja i ich niekorzystny wpływ na młodych Niemców. Prawda była jednak taka, że dzieci trafiały do obozu tylko dlatego, że były Polakami.

Pomysłodawcą utworzenia obozu dla dzieci w Łodzi był Alvin Brockmann, kierownik Krajowego Urzędu ds. Młodzieży w Katowicach. W katowickim archiwum zachowały się dokumenty dotyczące genezy powstania obozu. Brockmann przedstawił swój projekt głównemu inspektorowi niemieckich obozów koncentracyjnych Oswaldowi Pohlowi, zarządzającemu Głównym Urzędem Gospodarczo-Administracyjnym SS. Pohl w listopadzie 1941 roku otrzymał zgodę i polecenie  utworzenia obozu od Heinrich Himmlera, reichsführera SS, komisarza Rzeszy do spraw
umacniania niemieckości.

***

Wzdłuż ulic Brackiej, Emilii Plater i Górniczej w Łodzi Niemcy wykroili z getta pięć hektarów, otoczyli je drewnianym płotem, sięgającym mniej więcej trzech metrów i zwieńczonym zwojami drutu kolczastego. Deska obok deski, bez prześwitów, aby oko ludzkie nie dojrzało dziecięcego piekła. Od strony cmentarza żydowskiego podniesiono ceglany mur. Na wieżyczkach strażniczych silne reflektory i esesmani z bronią maszynową. Ujadające psy. Żeby nie można było uciec. Dzieci nie gazowano w krematorium. Nie było pieca ani cyklonu B. Nie strzelano im w tył głowy, ale znęcano się nad nimi fizycznie i psychicznie. Regularnie bito je i głodzono. Jeden ze świadków
twierdzi, że obóz w Łodzi przy ulicy Przemysłowej był o wiele gorszy niż dla dorosłych. Ktoś inny dodaje, że w Oświęcimiu dzieci były lepiej traktowane. Esesmani drwili z zagłodzonych więźniów,
którym głód przesłaniał świat. Jedzenie było przedmiotem rozmów, marzeń i snów. Małoletnich dziesiątkowały tez choroby i mordercza praca, z której nie było żadnego pożytku, bo chodziło tylko o to, żeby dzieci zamęczać.

***

Relacje ocalonych

_ _

_Nikt na tej sali nie jadł żywych myszy i wesz, a ja jadłam w obozie. Na apelu zapytano nas, kto czuje głód, i nas wystąpiło czworo. Dano nam żywe myszy i wpychano w usta_ - zeznawała Maria Gapińska, w obozie Pawłowska.

Maria Delebis-Jakólska zapamiętała: _Kiedyś wylałam farbę i za to Pol (wachmanka) mnie skatowała. Pod budynkiem była piwnica i tam zrobiono karcer. Jak mnie zamknięto, to szczury mi nogi obgryzły. _

Jan Prusinowski zeznawał pod przysięgą: _Polecił mi zebrać kał do miski, w której przyniesiono mi jedzenie, i siłą podniósł mi ją do ust. Pol uderzyła mnie z tyłu głowy tak, że twarz wpadła mi do
miski, a kał do ust. Pilnowali, żebym zjadł, co wydaliłem._



Muzeum w Gliwicach,  ul. Dolnych Wałów 8a,  44-100 Gliwice, www.muzeum.gliwice.pl
Organizatorem Muzeum w Gliwicach jest Miasto Gliwice

 




Zdjęcie:  Łódź, Widok ogólny frontu Pomnika Złamanego Serca. Tablice pamięci męczeństwa polskich dzieci (czerwiec 2020) umieszczone przez oddział łódzki Instytutu Pamięci Narodowej, zawierają podstawowe informacje o obozie dla małoletnich Polaków w Łodzi (Polen-Jugendverwahrlager in Litzmannstadt).

Dołącz do dyskusji - napisz komentarz

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi.
Obraźliwe komentarze są blokowane wraz z ich autorami.

  • Teresa Abt 09/05/2023, 13:51

    Przerażające! Dziękuję za zwrocenie mojej uwagi na ten wątek historii obozowej. (Zwracam uwagę na nazewnictwo, Auschwitz a nie Oświęcim.)

  • Ewa Radomska 13/03/2023, 14:49

    Wszystko tylko nie dzieci! Takie zbrodnie powinny być sądzone dziesięciokrotnie surowiej!
    Może to nie w temacie, ale przeraża mnie ostatnio skala okrucieństwa na zwierzętach kiedy kotkowi jakiś zwyrodnialec wypala oczy albo inny wyrzuca psa z okna. Czy w razie czego nie zrobią potem tego z ludźmi?