Weranda literacka

Może nie jest tak źle.


We wrześniu ubiegłego  roku byłam w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu na koncercie Tajlandzkiej Orkiestry Filharmonicznej (Thailand Philharmonic Orchestra)

Orkiestra powstała w 2005 roku i liczy 95 bardzo młodych muzyków z 19 krajów.  Koncert upamiętniał 83 rocznicę wybuchu II Wojny Światowej. Rozpoczął się utworem "Da Pacem Domine" Arwo Parta, estońskiego kompozytora, potem II Koncert skrzypcowy Henryka Wieniawskiego z partią solową  Kristófa Baratiego - węgierskiego skrzypka. Wydawało mi się, że II Koncert skrzypcowy Wieniawskiego słyszę po raz pierwszy, tak zawładnął moim sercem, umysłem, całą mną. Naprawdę czarowny, liryczny, cudny. Po przerwie wysłuchaliśmy  Tańców Symfonicznych z musicalu "West Side Story" i   poematu symfonicznego "Amerykanin w Paryżu" G. Gershwina. Dzień był powszedni, ale dla mnie to było święto. Po znakomitym koncercie były owacje i bis. Dyrygent zszedł ze sceny, ale orkiestra pozostała, a muzycy gratulowali sobie nawzajem świetnego występu, robili selfie i przyjmowali gratulacje od widzów. Dla mnie to nowość, bo do tej pory orkiestra schodziła wężykiem za dyrygentem. Piszę o tym, ponieważ już w nowym roku wysłuchałam  koncertu "Oratorium na Boże Narodzenie" J.S.Bacha. Tym razem grała Orkiestra Barokowa NFM z 4 solistami. Koncert wspaniały. I sytuacja się powtórzyła. Dyrygent zszedł ze sceny, a muzycy na scenie świętowali udane granie. Doszłam do wniosku, że powstał nowy sposób kończenia koncertu. Bardzo mi się to podoba, bo zbliża to muzyków do widza i daje  poczucie współuczestniczenia w misterium.
    Członkowie orkiestr byli stosownie ubrani: panie w pięknych, często koronkowych ciemnych sukniach, panowie w garniturach, a dyrygenci we frakach. Pełna gala. Nie można było tego powiedzieć o widzach. Widziałam na widowni ludzi ubranych w modne obecnie dziurawe dżinsy, t-shirty, polary i sportowe obuwie.  Zauważyłam,  że pojęcie "świątynia sztuki" w stosunku do sali koncertowej już nie funkcjonuje, tak jakby uczestniczenie w pięknym wydarzeniu muzycznym nie było świętem. Ale co tu mówić o o wydarzeniu muzycznym. Ostatnio otrzymałam zaproszenie na ślub i wesele córki mojej krewnej. Zaproszenie zawierało  między innymi takie zdanie: "Szanowni Goście, zależy nam abyście czuli się swobodnie, dlatego jeśli panowie chcą ubrać obuwie sportowe, garnitur w ciekawym kolorze, a panie kreację z innej uroczystości, płaskie buty czy spodnie - śmiało zachęcamy." Osłupiałam. Skąd przypuszczenie, że na weselu  lepiej będę się czuła w dresie niż w eleganckiej sukni i eleganckich pantoflach? Poczułam się bardzo zniesmaczona, zasmucona i wręcz dotknięta. Na szczęście nikt z weselników nie skorzystał z tych sugestii i było bardzo elegancko, tylko pan młody miał garnitur w "ciekawą"  kolorową kratę.
    Wracając jeszcze do koncertów, to widać ogromne zmiany. Wielcy artyści  począwszy od Pavarottiego, Bocellego, Domingo po młodych włoskich tenorów z zespołu Il Volo, zaczęli występować - wzorem rockowych zespołów -  na stadionach. Miejsca te gromadzą wiele tysięcy widzów, a występy na nich zapewniają wreszcie godziwe zarobki artystom. Także wielkie orkiestry (np. orkiestra Andre Rieu) grają nie tylko w salach koncertowych, ale w różnych miejscach, między innymi na placu św. Marka w Wenecji.  Wiadomo, w takich miejscach widza już nie obowiązuje strój odświętny. Ale to dobrze, że wielka sztuka zbliżyła się do ludzi, że urzeka, czaruje, uwodzi.
     Gdy tak rozmyślałam o zmianach zachodzących w naszym społeczeństwie, zauważyłam, że wiele rzeczy nie pasuje do świata, który znam. Smuci mnie wiele zachodzących zjawisk. "Nowe" bardzo się rozpanoszyło. Piszę o sposobie ubierania, ponieważ uczono mnie, że strojem wyrażam swój stosunek do osób, z którymi się spotykam, czy do wydarzenia, w którym uczestniczę.
    Pociesza mnie jedynie myśl, że Koncert Noworoczny  odbywa się jednak w Operze Wiedeńskiej, gdzie obowiązują stosowne stroje. Także Elżbieta II, nieżyjąca już królowa Zjednoczonego Królestwa  Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej,  zapraszając koronowane głowy z całego świata na kolację z jakiejś okazji, nie przyjmowała ich w niedbałym stroju i nikomu nie przyszło do głowy przyjść w dżinsach. Także do  pamiątkowego zdjęcia, królowa posadziła obok siebie z jednej strony króla Rumunii, a z drugiej cara Rosji, którzy wprawdzie już nie władają swoimi krajami, ale jak twierdziła monarchini "monarcha pozostaje monarchą".  Oczywiście inaczej  ubiera się idąc na galę Oscarów czy po Złotą Palmę w Cannes, a inaczej po nagrodę Nobla. Na szczęście są jeszcze miejsca i sytuacje gdzie obowiązuje etykieta, dobre maniery, kultura ubioru. Więc może nie jest tak źle.

Ewa Semków

Warto przeczytać wywiad z Autorką
https://www.kobieta50plus.pl/pl/styl-50-plus/wywiad-ewa-semkow

Dołącz do dyskusji - napisz komentarz

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi.
Obraźliwe komentarze są blokowane wraz z ich autorami.

  • Dagmara 27/02/2023, 13:32

    Ewo, zgadzam się w 100-procentach!!!!
    Luz - luzem, ale dobrze jak stary savoi vivre obowiązuje. Myślę, że każda uroczystość, nawet ta malutka, zyska na wartości, jak uczcimy odświętnym strojem. Niestety zauważyłam, że reprezentanci nieco starszego pokolenia również mają problem ze stosownym ubiorem. Chciałoby się powiedzieć - o tempora, o mores! Ale właściwie, wszystko wynosi się z domu!
    Dzięki za ten tekst!
    I czekam na kolejne felietony.
    Dagmara

  • Iwona Zmyslona 27/02/2023, 9:35

    Mam 68 lat, a pamiętam jakby to było dzisiaj, jak rodzice zabierali nas do opery, operetki czy teatru. To za każdym razem było wydarzenie. To, że czasy się zmieniają, to jedno, ale dobre obyczaje w ubiorze i zachowaniu powinny obowiązywać zawsze.

  • Ewa Semków 26/02/2023, 18:05

    Chcę być dobrze zrozumiana. Nie chodzi mi o modne nowości w ubiorze, ekstrawagancję, kolory itd. To wszystko jest potrzebne i miłe. Ubolewam nad niechlujstwem (poplamiona odzież), brudnymi, zabłoconymi butami itp., a z tym wszystkim można się spotkać także w operze czy filharmonii i nowe/inne czasy tego nie usprawiedliwiają. Ja tego nie akceptuję chociaż muszę tolerować.

  • Isabel 26/02/2023, 6:54

    Czasy się zmieniają, kultura zmieniła swoje oblicze. Niestety jesteśmy pokoleniem które odchodzi i nikt z naszym zdaniem się nie liczy. Spotykam się z podobnymi odczuciami prawie codziennie. A moja wunuczka mówi mi... teraz są inne czasy.

    Niestety nic nie zmienimy, możemy być tylko tolerancyjni.

    A swoją drogą... coś mi to przypomina... ja też tak do mojego dziadka powiedziałam, "inne czasy". Był oburzony kiedy obcięłam włosy na krótkie. Powiedział, że dawniej to kobiety lekkich obyczajów nosiły krótkie fryzury.
    Pozdrawiam serdecznie.

  • Ewa Radomska 25/02/2023, 8:33

    Bardzo słuszne spostrzeżenia! Mnie też doprowadzało "do szału" jak widziałam w teatrze, a często onegdaj bywałam, rozciągnięte swetry i dżinsy nie pierwszej czystości. Powinien stać przy wejściu pracownik teatru i takich "nowoczesnych" nie wpuszczać. Kiedyś bez krawata nie można było wejść do renomowanych restauracji, może by ten zwyczaj przywrócić i rozszerzyć na instytucje kultury?
    Gratuluję artykułu i pozdrawiam!