Weranda literacka

Słowik niejedno ma imię...

  Książkę  autorstwa Kristin Hannah, współczesnej amerykańskiej pisarki pt.: „Słowik” przeczytałam jak to się mówi „jednym tchem” choć 558 stron to jednak zajęło trochę czasu

 Ale czas ten był  wypełniony  w sposób tak intensywny przez  dziejące się wydarzenia, dramatyzm II wojny światowej,  okrucieństwo, stawiania człowieka,  zwłaszcza kobiety „pod ścianą” w sensie dosłownym  przez pozbawionych jakichkolwiek skrupułów Niemców.

Akcja toczy się we Francji. Jest koniec sierpnia 1939 roku,  szczęśliwa rodzinka – małżeństwo  przed „trzydziestką” - Vianne, Antoine i ich 8-letnia córeczka Sophie siedzą w przydomowym ogródku ich zadbanego domku pod Paryżem i cieszą się sobą ...

 Czy mówić co  było dalej?

1 września zaczynają się naloty na Paryż, Antoine dostaje nakaz mobilizacji, o 10 lat młodsza siostra Vianne – Isabelle, wydalona z kolejnej szkoły za swoją buńczuczną  postawę wraca na „wspólny garnuszek”, który  nagle staje się mały jak naparstek. Vianne jako nauczycielka traci pracę w szkole stąd nie ma już pensji, oszczędności jakie wyjeżdżając przekazał jej na życie Antoine kurczą się w zastraszającym tempie gdyż wszystko drożeje kilkakrotnie, a do tego do domu dokwaterowują niemieckiego młodego oficera... Ale ten akurat jest w  miarę „kulturalny” bo też zostawił młodą żonę z córeczką w wieku Sophie i jeszcze do tego urodził mu się syn, którego nie mógł i nie może zobaczyć. Więc wczuwa się w sytuację kobiety...W między czasie zaczynają się łapanki  i wywózki do obozów koncentracyjnych Żydów. Serdeczna koleżanka Żydówka, sąsiadka, której mąż Francuz poszedł na wojnę zostaje z małymi dziećmi.  Córeczka ginie w strzelanie, ona zostaje przeznaczona do wywózki, błaga Vianne aby zaopiekowała się jej 3,5 letnim synkiem. Nie zastanawia się ani chwili, ale od tej pory ma w domu jeszcze żydowskie dziecko odkrycie którego grozi wszystkim śmiercią...

Jej „lokator” ginie w dramatycznych okolicznościach, na jego  miejsce kwaterują następnego. O ile tamten uszanował jej kobiecość i nie „nastawał”  na intymnie spotkania tak ten znany ze swojej brutalności, okrutny w swoich poczynaniach i bezwzględny już pierwszego dnia rozkazuje jej przyjść do swojego pokoju...

Broniąc swojego honoru można poświęcić swoje życie, ale życie bezbronnych dzieci?

Kończy się wojna,  Niemiec wyjeżdża, na odchodnym nawet nie patrzy w jej stronę. W tym czasie Antoine wypuszczony z niewoli wraca do domu, do żony, która jest w pierwszym miesiącu ciąży... Nigdy  nie powie mu, że to  nie jego syn, udaje  jej się przekonać o 8 miesięcznej ciąży ze względu na wojenny stres. Syn także nigdy  nie dwie się kim był jego biologiczny ojciec, a wychowany w  miłości i oddaniu wyrósł na bardzo czułego, opiekuńczego syna, jest lekarzem, założył szczęśliwą rodzinę. Tylko ona pod sercem nosi swoją tajemnicę i zabierze ją do grobu...

W między czasie jej buntownicza siostra Isabelle, która aż rwie się do walki z okupantem nawiązuje kontakt z Francuskim Ruchem Oporu i staje się  jednym z najlepszych i najskuteczniejszych kurierów przeprowadzających zestrzelonych lotników angielskich i amerykańskich przez góry – Pireneje  do Hiszpanii skąd dzięki pomocy  brytyjskiego konsulatu mogą już bezpiecznie wracać do swoich krajów do dalszej walki.  Dostaje pseudonim „Słowik”, bo jest malutka, delikatna, nikt nie podejrzewałby, że w tak  eterycznej postaci mieści się taka siła! Jest nie do złapania, wywija się kolejnym zasadzkom aż wreszcie znajduje się szpieg w ich grupie i wydaje ją. Wywieziona do obozu Ravensbrück w nieludzkich warunkach i tak już wycieńczona, po wyzwoleniu  wraca do domu. Ale już nie ma siły żyć, organizm już nie wytrzymuje i po paru miesiącach mimo starań Vianne i lekarzy umiera... Jej historia zainspirowana została autentycznym  życiorysem  bojowniczki   Ruchu Oporu w Belgii Andree de Jongh / 1916 – 2007/.
                          
Skąd tytuł,  „Słowik niejedno ma imię...?

Wybitna polska aktorka  Zofia Rysiówna /1920 – 2003/, nota bene przez 20 lat żona Adama Hanuszkiewicza, z którym miała dwoje dzieci, rozwiedli się kiedy zbyt twórcze i indywidualne charaktery nie wytrzymywały już ze sobą.... W czasie wojny jako młoda 20 letnia dziewczyna wciągnięta przez brata do  konspiracji pracowała jako łączniczka i kurierka. W ich domu w Nowym Sączu przy ul. Matejki zatrzymywali się ludzie podziemia. Wśród nich był  emisariusz emigracyjnego polskiego rządu Jan Karski. Aresztowany później na Słowacji, torturowany po próbie samobójczej trafił do sądeckiego szpitala gdzie pilnowało go Gestapo. Próba ucieczki powiodła się o planie której sama Zofia podjęła się poinformować Karskiego.  Posypały się aresztowania, rodzina Rysiów przeniosła się do Warszawy, ale po roku wytropiono ich. Zofia najpierw trafiła do więzienia gdzie była torturowana, ale nie zdradziła nikogo, a potem wywieziona do obozu w Ravensbrück. Dostała numer 7286 gdzie spędziła 4 koszmarne lata. By podtrzymać na duchu siebie i innych śpiewała więc nazwano ją  „Słowikiem”...
                      
Ewa Radomska

Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Ravensbrück w Niemczech założony w 1938 roku funkcjonował do 30.04.1945 r. co 3 więźniarka tego obozu była Polką.


Dołącz do dyskusji - napisz komentarz

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi.
Obraźliwe komentarze są blokowane wraz z ich autorami.

  • Isabel 22/12/2020, 6:25

    Poruszająca historia z ciemnych kart historii ubiegłego wieku. Ale historię trzeba przypominać aby się nie powtórzyła. Recenzja Ewy Radomskiej jak zwykle wspaniale szkicuje najważniejsze wątki książki.

  • Ewa Semków 20/12/2020, 21:13

    Recenzja zachęca do sięgnięcia po książkę. Mam nadzieję,, że znajdę ją w mojej bibliotece.
    Za każdym razem gdy czytam teksty Pani Ewy Radomskiej, zachwyca mnie fakt, że zawsze przemyca w nich jakieś fakty historyczne, ciekawostki. I tak jest w tej recenzji: ważny i nie wszystkim znany epizod z życia Zofii Rysiówny i na końcu dopisek o obozie Ravensbruck. Wszystko się świetnie komponuje.Trzeba przypominać o
    tym co było.
    Pozdrawiam Autorkę.

  • Jadwiga Śmigiera 15/12/2020, 5:32

    I ja jakiś czas temu czytałam książkę "Słowik". Do dzisiaj na myśl o historii życia jej głównej bohaterki przechodzi po mnie dreszcz przerażenia.
    Nie znałam natomiast historii życia Zofii Rysiówny. Pamiętam tylko kilka jej wspaniałych dramatycznych ról.
    Dziękuję Autorce za ten tekst.
    I pozdrawiam serdecznie przedświątecznie.