Styl 50 plus

Dzień jak co dzień

Poranny rytuał. Ranek nastaje tak szybko. Codziennie budzik przypomina mi, że to jeszcze nie pierwszy dzień na emeryturze i muszę się już zwlec z łóżka.

Po omacku idę do łazienki, żeby trochę przetrzeć oczy, bo nie będę mogła czytać na sedesie. Ścielę łóżko, żeby już mieć to z głowy, robię kawę i maluję się z papierosem w ręku (cholera, kiedy ja zmądrzeję?). Potem codzienny przegląd szafy. To mnie poszerza, to mnie pogrubia, a tamto skraca, co do diabła włożyć? Biorę w końcu cokolwiek i w tym „cokolwieku” lecę z suką, bo już czas najwyższy. Codziennie postanawiam wrócić na moje dziesiąte piętro na nogach i codziennie wracam windą. Sprawdzam, czy w plecaczku są jeszcze cukierki „na drogę” i idę.

"Dziadki"
U "dziadków" jest różnie. Opiekunka ma być kucharką, sprzątaczką, przyjaciółką, a u niektórych po prostu służącą. Wcale nie należą do rzadkości komentarze: „Pani odsunie ten stół, bo pani się tam nie zmieści”, „Pani taka gruba, nie ciężko tak dźwigać na drugie piętro”. Mam ochotę odpowiedzieć, że gdyby dziad tyle nie żarł, to nie byłoby mi tak ciężko, ale nie dość, że uprzejmość mam w regulaminie, to jeszcze mama mi ją zakodowała na amen. U niektórych pojem tego, co gotuję, niektórzy częstują ciasteczkami, po drodze zjem kebab i rosnę jak na drożdżach. Kiedyś mówili: Jaka fajna babeczka, teraz już: fajna baba. Tylko patrzeć, jak zmienię się w babsko lub babsztyla.

Fajrant
Fajrant oczywiście nigdy nie oznacza końca pracy. Albo trzeba iść do lekarza, albo do urzędu, albo na rozmowy o pracę, którą kocham niestety bez wzajemności, podobnie jak pieniądze, albo na warsztaty. Oczywiście w domu też czeka codzienna harówka. Dopiero wieczorem można odsapnąć, zwłaszcza, kiedy nie chodzi się na randki, rauty, wernisaże itp. No przesadziłam. Czasami się zdarza randka, jednakże albo to nie to, czego się spodziewałam, albo ja okazuję się nie tym, czego on się spodziewał. Są nawet tacy, którzy spodziewają się, że to ja zapłacę, a może nawet będę im drzwi przytrzymywać? Są tacy, co zapraszają cię na kawę i są strasznie zdziwieni, gdy zamawiasz do niej ciasteczko, czy dwa. Przecież teraz te ciasteczka są tak miniaturowe, że pewnie zawierają 2kalorie, jak tik-tak. Z tego wszystkiego wynika, że rozprostować kości, psychikę i zwyczaje można tylko w domciu.

W domciu
Najpierw obiado-kolacyjka, potem pranie, prasowanie, sprzątanie, obiad na jutro, wieczorem przegryzka i film lub „Szkiełko” albo jedno i drugie. Bozia dała przeróżne przekąski, więc nie należy gardzić żadną. Sałatka, papierosek, ciasteczko, papierosek, czekoladka, papierosek itd. Czy ja nigdy nie zmądrzeję?. A właściwie po co, jak mi z tym dobrze. Później pisanie. Oj, to to ja lubię, ale czasu tak mało, już po północy. Następnie kąpanko, siusiu, paciorek i lulu. Jednak czasem zdarza się dzień, kiedy muszę być śliczna. W przeciwieństwie do prezydenta chcę i muszę. A wtedy…

A wtedy…
Wtedy, kiedy chcę być naprawdę śliczna to jestem. Bez względu na to, co mówią inni (czytaj: inne). Owszem, nadal pozostaję puszysta (nie gruba, nie tłusta, ale właśnie puszysta) ale mimo wagi poruszam się lekko w ładnych sandałkach. Nie są to szpilki, ale lubię dość wysoki obcas. Mam co prawda niewiele rzeczy tzw. „na duże wyjście”, jednak są one naprawdę ładne. Wtedy też staram się założyć klipsy, wisiorki, pierścionki i bransoletki, które uwielbiam, a nie mogę ich nosić na co dzień, bo bardzo by przeszkadzały w pracy. Kiedy wracam do domu po takim specjalnym dniu nie oglądam „Szkiełka”, nie piszę, tylko rozmyślam jak byłoby wspaniale być cały dzień, cały tydzień i cały rok śliczną zamiast z wywieszonym językiem biegać od jednego "dziadka" do drugiego, od sklepu do apteki i od lekarza do urzędu z plecakiem i torbami. Dobranoc. Dzisiaj przyśni mi się, że jestem młoda i bogata, a może nawet szczupła?

 

Jola Miśkiewicz

Od zawsze pisałam do szuflady. Od 2008 r. biorę udział w programie "Babcia nadaje", który teraz przekształcił się w "Latające Babcie". Piszemy bajki, wydajemy książeczki, spotykamy się z dziećmi w przedszkolach, ośrodkach, bibliotekach i czytamy nasze bajki.Zdarzaja mi sie już samodzielne spotkania autorskie - niestety nadal nie moge przekonać wydawnictw, że moje utwory są warte druku. Piszę bajki, wiersze, artykuły do Kobiety Puszystej i Kobiety Łódź, książki dla dorosłych. Wysłałam też sztukę na Komediopisanie. Wraz z innymi Latającymi Babciami jesteśmy ostatnio ulubienicami łódzkich mediów.
 

Dołącz do dyskusji - napisz komentarz

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi.
Obraźliwe komentarze są blokowane wraz z ich autorami.

Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.

Dodaj pierwszy komentarz i bądź motorem nowej dyskusji. Zachęcamy do tego.