Wzruszająca opowieść o białych gołębiach

Gołębie „Pana dzień dobry o poranku” kojarzą mu się głównie z dzieciństwem. Z ukochanym dziadkiem, który zastąpił mu ojca. Ojciec zginął w wypadku samochodowym, mama nie mogła podnieść się po tej tragedii, ciągle chorowała aż za parę lat także odeszła. Dziadek i babcia mieszkali w małym, ale bardzo miłym domku na obrzeżach Warszawy, w którym teraz mieszka moja siostra z mężem i dziećmi- mówił. - Spotykamy się czasami, ale jakoś nie umiemy ciągle się dogadywać. Czasami tak jest, że rodzeństwo zamiast się kochać ma do siebie ciągle jakieś pretensje, a głównie chodzi o to komu się w życiu lepiej powiodło. A jakie to ma znaczenie komu się materialnie lepiej powodzi? Kto ma większy telewizor czy nowszy model samochodu? Najbardziej liczy się jaki kto jest, czy jest dobry dla innych, sprawiedliwy i potrafi postępować szlachetnie. Tak więc mieszkając u dziadka zanim nie poszedłem na studia i nie usamodzielniłem się obserwowałem jego pasję w postaci właśnie hodowli białych gołębi choć przyznam szczerze, że aż tak bardzo wtedy nie interesowało mnie to. Ot, latały gołębie nad domem, dziadek znikał nieraz na całe godziny w gołębniku o co nieraz kłóciła się babcia, że tyle jest roboty w domu, a on ciągle tylko z tymi gołębiami. Ale dopiero teraz go rozumiem. Kiedy ogarnie człowieka jakaś pasja dająca mu ukojenie to nie zrezygnuje z niej nawet za cenę domowych awantur!

Kiedy dziadek umarł i odbywał się jego pogrzeb stała się rzecz, która zadecydowała potem, że przejąłem jego pasję. Po prostu nie mogłem inaczej, byłem mu to winien. Otóż w czasie pogrzebowej ceremonii nagle nad cmentarzem dał się słyszeć szum jakby jakiś szybowiec miał nagle wylądować. A to białe gołębie dziadka, które wydobyły się jakimś cudem z gołębnika zaczęły zataczać szalone kręgi nad jego grobem i krążyły tak długo aż skończył się pogrzeb! Potem odleciały cicho wzbijając się wysoko wysoko pod niebo jakby niosły jego duszę na swoich białych skrzydłach prosto do niego. I wtedy pomyślałem, że kiedyś zajmę się nimi tak jak on, dla niego, dla pamięci o nim. Trwało to długo bo praca, obowiązki rodzinne nie pozostawiały mi dużo wolnego czasu, aż przeszedłem na emeryturę, żona zmarła, dzieci rozjechały się po świecie i teraz mogę poświęcać im się do woli...

„Pan dzień dobry o poranku” zamyślił się, a ja nie przerywałam ciszy, która zapadła. Być może zobaczył raz jeszcze jak gołębie krążą nad dziadka grobem, zobaczył siebie młodego i całe swoje dotychczasowe życie. Czy było szczęśliwe? O to nie śmiałam zapytać bo to jest bardzo trudne pytanie. Zawiera się w nim w ogóle definicja szczęścia. Co to jest szczęście, co to znaczy być szczęśliwym, od czego ono zależy, dlaczego jedni mają zawsze szczęście inni tylko czasami, a jeszcze inni w ogóle? A może szczęście to sposób w jaki podchodzimy do życia, sprzyjamy mu, a wtedy i ono nam sprzyja ? Bo zauważyliście chyba, że są ludzie zawsze uśmiechnięci i tacy, którzy zawsze narzekają. A zatem może to uśmiech zwabia szczęście tak jak słodko pachnący kwiat zwabia pracowite pszczoły, a wiecznie skwaszona mina odstręcza je i nawet jeśli jest blisko to ucieka nie widząc tam miejsca dla siebie...

Po dłuższej chwili milczenia „Pan dzień dobry o poranku” westchnął i uśmiechnął się. Wracał ze swoich wspomnień do teraźniejszości bo tak naprawdę tylko ją się ma. Wszystko co minęło już nie wróci, wszystko co będzie jutro jest wielką niewiadomą. Czy wczoraj wiedziałam, że ten poranek tak właśnie spędzę? Że Kitka-Mitka zaprowadzi mnie w to miejsce, że poznam „Pana dzień dobry o poranku”, że będę piła z nim kawę i rozmawiała o gołębiach? Gdybym nie wiem jak próbowała sobie wyobrazić co będzie następnego dnia nie wyobraziłabym sobie tego bo przyszłe zdarzenia są niemożliwe do przewidzenia! Owszem, może w ogólności coś można zaplanować, ale szczegóły zawsze będą inne od wyobrażenia, a niespodziewane sytuacje to kwestia przypadków, na które nie mamy wpływu...

–„Bardzo ciekawa jest historia gołębi pocztowych”- powiedział patrząc uważnie na mnie czy zechcę dalej słuchać. Ależ oczywiście, jak najbardziej! Poznawanie nowych rzeczy, ciekawych historii to najwartościowsze co może być! Kiedy kiwnęłam z aprobatą głową i uśmiechnęłam się zachęcająco „Pan dzień dobry o poranku” zaczął swoją opowieść ….

„Jakie to mądre ptaki. Już w starożytnej Persji i Egipcie wykorzystywane były do przesyłania wiadomości w czasie toczących się walk, a w Grecji były posłańcami przekazującymi informacje o zwycięzcach Olimpiad. Wykorzystywano je także w czasie I Wojny Światowej również do przenoszenia informacji. Obecnie są szkolone głównie na zawody. Gołąb potrafi przelecieć nawet 2000 km z prędkością od 80 do 100 km na godzinę. Wypuszcza się je wtedy z jednego startu i czeka na nie na tak odległej mecie, a one dolatują ! Czy to niesamowite?! Nie mówiąc już oczywiście o tym, że biały gołąb symbolizuje miłość, wierność oraz pokój. Zapewne wie pani o tym ślubnym zwyczaju kiedy aby upiększyć swój ślub, nadać mu cechy szczególnie romantyczne, młoda para zamawia białe gołębie, które są w czasie ceremonii wypuszczane i krążą nad nimi aby to wszystko właśnie spełniło się? Niektórzy to krytykują, zawsze we wszystkim znajdą się sceptycy, ale ja bardzo lubię ten zwyczaj i już parę razy moje gołąbki uświetniły taką uroczystość... Muszę się pani pochwalić, że wszystkie one przyniosły nowożeńcom szczęście - pary te do tej pory żyją zgodnie i już mają swoje małe „gołąbki”....A z wielkich tego świata to i Elvis Presley - legendarny piosenkarz i Walt Disney - twórca Myszki Micky uwielbiali białe gołębie i hodowali je... Czy trzeba czegoś więcej?

Popatrzyłam na białe gołębie, które na dachu zaczęły kręcić się niespokojnie. Tak, tak, już szykują się do kolejnych lotów i czekają tylko na komendę! Podziękowałam zatem „Panu dzień dobry o poranku” za niespodziewane miłe spotkanie, opowieść o gołębiach, za kawę, a on zaprosił mnie na dalszą część rozmowy za jakiś czas jeśli tylko będę miała ochotę odwiedzić go. - „No i proszę patrzeć czy nie lecą nad działkami moje białe gołębie. Ich widok zawsze przynosi szczęście! - dodał odprowadzając mnie do furtki...

/ciąg dalszy nastąpi.../

Ewa Radomska