Wspomnienia, dobre zakończenie i ... zakupy!

 
Listopad to najsmutniejszy miesiąc w roku. Umiera przyroda i częściej niż zwykle umierają ludzie, szczególnie starsi. Zaczyna się Świętem Zmarłych i wtedy wszyscy odwiedzają groby bliskich jadąc nawet z najodleglejszych stron, a bywa że i zza granicy.

                Wróciłam właśnie z Legnicy będąc na grobie ojca , który walczył pod Monte Cassino. Pamiętam jak trzymał mnie na kolanach kiedy byłam mała i opowiadał o tej bitwie. Wyobrażałam sobie wysoką górę, na którą wspinają się żołnierze.- „Kule świstały nam koło uszu” - mówił ojciec i zdanie to zapamiętałam na zawsze. Po wojnie przymusowo musiał być jak wszyscy bohaterowie tej bitwy w Anglii, zanim pod koniec 1947 roku mógł wrócić do Polski. -  „Przywiozłem cię z Anglii w walizce” – żartował , bo urodziłam się za rok...Lubię tę opowieść, muszę pojechać do Londynu, teraz jest to proste, zaczerpnąć tamtego powietrza. Monte Cassino zwiedziłam dobre trzydzieści lat temu, ojciec już wtedy nie żył. Dopiero zobaczyłam co to była za góra i na czym polegało owo wyobrażone przeze mnie wspinanie się.... Piekło na ziemi , jak cała wojna, tak miło przedstawiana często w skeczach i komediowych  filmach...Odnoszę nieraz wrażenie, że ludzie zmęczeni już dobrobytem, bo teraz nawet bieda jest bogata, chcą jakiejś zawieruchy, już im ciążą zdobyte dobra, chętnie pozbyli by się ich tylko, że samym im szkoda, chciwość jest większa od wszystkiego, a tak siła wyższa zadecydowałaby za nich....

                      Mama przeżyła ojca o 40 lat. Miała złote ręce, umiała wszystko zrobić, żartowała, że gdyby miała  narzędzia zrobiłaby nawet buty...

               A zatem smutek listopada i do tego zebranie w sprawie ewentualnej likwidacji działkowych ogrodów... Poszłyśmy z panią Basią, która była tak miła, że postanowiła iść ze mną aby podtrzymywać mnie na duchu. Zgromadziło się bardzo wiele działkowiczów, a także przybyły władze dzielnicy.  Wszyscy byli smutni i napięci. Te działki to dla niektórych całe ich życie. Zrozumiałam to ja sama kiedy tak pokochałam Bajkowo....

                       Debata była długa, burzliwa, ale w konsekwencji owocna...Będzie wystąpienie przez władze dzielnicy do Prezydent Warszawy aby pilnie przystąpiono do opracowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego rejonu ulicy Kinowej, Al. Waszyngtona, Al. Stanów Zjednoczonych i ul. Międzynarodowej   aby te działki pozostały terenami zielonymi.  Ponadto należałoby te ogrody otworzyć dla wszystkich mieszkańców dzielnicy, zrobić dla nich  teren rekreacyjny z  ogólnodostępnym placem zabaw  dla dzieci czy siłownią plenerową...

                   Czy warto się martwić na zapas? Nigdy przecież nie wiadomo jak sprawy potoczą się... Czasami  wydaje się, że coś już będzie bezpowrotnie stracone, a tymczasem udaje się to uratować tylko trzeba determinacji, odwagi i siły aby o to powalczyć...
                        Takie rozstrzygnięcie sprawy   napełniło wszystkich optymizmem. Rozstawaliśmy się wszyscy mówiąc sobie „do zobaczenia” jak jedna wielka rodzina.  Wspólna sprawa jednoczy                                                                          
ludzi, a gdy do tego jest dobrze załatwiona  stają się tym bardziej wobec siebie serdeczni i życzliwi...

Z tej radości pojechałyśmy z panią Basią do eleganckich sklepów w centrum aby ona już wypatrzyła coś na ewentualne prezenty do Paryża, a ja nową kurtkę dla siebie na jesienno-zimową porę. I co zastałyśmy w sklepach? Święta Bożego Narodzenia! Czyżby handlowcy uznali, że skoro listopad jest takim smutnym miesiącem to najlepiej  ubarwić go  radością, a jaka jest większa radość od  ubierania choinki, a potem prezentami pod nią ? To, że ta radość będzie dopiero za półtora miesiąca to nie szkodzi – już teraz można przecież zacząć się cieszyć i marzyć o niej...

                  Wyszłyśmy ze sklepów z zakupami w wielkich papierowych, firmowych torbach. Czułyśmy się jak  gwiazdy filmowe bo torby były z dobrych  firm – jej z różnymi markowymi gadżetami, a moja z kurtką puchową w kolorze złoto-rudym z brązowymi obszyciami i drugą z czapką i szalikiem w takiej samej  złoto-rudej  tonacji! Będę zatem w kolorze Kitki-Mitki  na jej cześć!

                     W domu długo „obracałam” się przed lustrem przymierzając do kurtki różne spodnie i spódnice. Wszystko pasowało "jak ulał” i stąd nagle zima nie wydała się taka straszna, a wręcz przeciwnie – kiedy kobieta czuje się atrakcyjna każda pora roku jest dla niej w sam raz...

                Pani Basia też była bardzo zadowolona z  zakupów prezentów. Na moment jakby zapomniała, że ma z nimi lecieć aż do Paryża, że położy je tutaj u siebie pod choinką i już wcześniej będzie cieszyła się ich widokiem. W głębi duszy tak naprawdę wciąż liczyła, że może jednak coś się odmieni  i Paryż przyleci do niej, ale kolejne dni rozwiały to marzenie... Przyszedł bilet na samolot poleconym i nie pozostawało nic innego jak tylko szykować się do podróży...

Ewa Radomska / ciąg dalszy nastąpi.../

Można już kupić książkę „Ja z Bajkowa”

zamówić ją można u autorki, cena 28 zł, wysyłając e'maila: ewadu@onet.eu
Dostępna jest także jako e-book, cena 12,30 zł poprzez zamówienie w wydawnictwie czyli: Ja, z Bajkowa-/e-book/-księgarnia internetowa Białe Pióro.

więcej  http://www.kobieta50plus.pl/pl/weranda-literacka/ewa-radomska-i-bajkowo