Weranda literacka
Zwariowania Jadwigi Śmigiery
Zamieszkując w Warszawie spełniłam marzenie swojego życia, które wzięło się jeszcze z dzieciństwa kiedy mój tata przywiózł mi z Warszawy, a mieszkaliśmy na Dolnym Śląsku czyli tak zwanych Ziemiach Odzyskanych, książeczkę Marii Konopnickiej „Jaś idzie na jagody” kupioną w 1956 roku w oddanym właśnie Pałacu Kultury i Nauki. Od tej pory marzyłam o Warszawie, zakochałam się w niej, aż wreszcie spełniłam swoje marzenie...Dlatego już sam tytuł Twojej książki spowodował iż poczułam natychmiast najbardziej bratnią duszę w Tobie. Jak zaczęło się zatem Twoje zwariowanie i zakochanie się w Warszawie?
W Warszawie zakochałam się już siedząc i bawiąc się w piaskownicy. Nie mogło być przecież inaczej skoro od urodzenia do 29 roku życia mieszkałam naprzeciwko Parku Łazienkowskiego. Najpierw mama woziła mnie do Łazienek wózkiem a potem jak już zaczęłam chodzić to wiele czasu spędzałam w piaskownicach w tym pięknym parku. A jak już potrafiłam wygrzebać się z piaskownicy to zaczynałam wędrować alejkami parku i zrywać różne malutki kwiatki. Na przykład fiołki, których było wtedy w Łazienkach zatrzęsienie. A potem odkryłam wiewiórki, które uciekały przede mną na drzewa i łabędzie, które na mój widok groźnie syczały. A korzystając z nieuwagi mamy zapędziłam się kiedyś aż pod sam Pałac Króla Stasia.
Więc może dlatego uważam Łazienki Królewskie za najszczęśliwsze miejsce w Warszawie.
A potem to chodziłam na randki do Łazienek. A jak wyszłam za mąż to spacerowałam tam z mężem, a potem z dziećmi, a potem z wnukami.
Ale najczęściej chodziłam do Łazienek z Mamą. Nawet jak już była stara i miała trudności z chodzeniem to zabierałam ją na spacery. Wchodziłyśmy wejściem od ul, Gagarina i szłyśmy sobie powolutku pięknymi alejkami i słuchałyśmy śpiewu ptaków.
Zakochałam się też w Warszawskiej Starówce i w Warszawskim Salonie czyli Krakowskim Przedmieściu. I jeszcze w paru pięknych miejscach w stolicy.
Ta miłość trwa już bardzo wiele lat. I jestem pewna że nigdy się nie skończy. Piszę zresztą o tym w książce „Moje warszawskie zwariowanie”. Zadedykowałam tę książkę swoim wnukom, bo oni chyba też już Warszawę coraz bardziej kochają.
Wydałaś w sumie 4 książki, z których trzy mają w tytule „zwariowanie” bo oprócz powyższej wcześniejsze to „Nadal wariuję”, „Zwariowałam'”- ta poświęcona najbliższym, mówi o rodzinie, przyjaciołach. Ale niech te tytuły nikogo nie zmylą - są to najpoważniejsze publikacje pod słońcem, a ostatnia, w której z Warszawy wyruszyłaś w Polskę to przepiękna opowieść o Polsce czyli „Mój kraj nad Wisłą”...Jak powstała, co było inspiracją, jak gromadziłaś znów olbrzymi materiał o tylu miejscach, które opisujesz?
Materiał do książki o Polsce zbierałam przez prawie 40 lat. Zawsze lubiłam jeździć i zwiedzać nasz kraj, bo chociaż kiedyś z racji zawodu dużo podróżowałam za granicę, to zawsze z wielką tęsknotą wracałam do Kraju nad Wisła. Uważam Polskę z kraj piękny i wyjątkowy.
Zostałaś niedawno członkiem Oddziału Stare Miasto Towarzystwa Przyjaciół Warszawy i aktywnie włączyłaś się w jego działalność. Ostatnio poprowadziłaś spacer po Starówce śladami prof. Zachwatowicza, który przywrócił Starówce jej dawny kształt. Twój Ojciec Leon Machowski był artystą rzeźbiarzem, gdzie można odnaleźć Jego rzeźby?
To nie ja prowadziłam ten spacer tylko wspaniała edukatorka muzealna – Pani Agnieszka. Ja tylko dopowiedziałam w czasie tego spaceru parę słów. A jak zwiedzaliśmy Katedrę ŚW. Jana Chrzciciela to powiedziałam które rzeźby rekonstruował a które stworzył od nowa mój ojciec.
Wydałaś w sumie 4 książki, z których trzy mają w tytule „zwariowanie” bo oprócz powyższej wcześniejsze to „Nadal wariuję”, „Zwariowałam'”- ta poświęcona najbliższym, mówi o rodzinie, przyjaciołach. Ale niech te tytuły nikogo nie zmylą - są to najpoważniejsze publikacje pod słońcem, a ostatnia, w której z Warszawy wyruszyłaś w Polskę to przepiękna opowieść o Polsce czyli „Mój kraj nad Wisłą”...Jak powstała, co było inspiracją, jak gromadziłaś znów olbrzymi materiał o tylu miejscach, które opisujesz?
Materiał do książki o Polsce zbierałam przez prawie 40 lat. Zawsze lubiłam jeździć i zwiedzać nasz kraj, bo chociaż kiedyś z racji zawodu dużo podróżowałam za granicę, to zawsze z wielką tęsknotą wracałam do Kraju nad Wisła. Uważam Polskę z kraj piękny i wyjątkowy.
Zostałaś niedawno członkiem Oddziału Stare Miasto Towarzystwa Przyjaciół Warszawy i aktywnie włączyłaś się w jego działalność. Ostatnio poprowadziłaś spacer po Starówce śladami prof. Zachwatowicza, który przywrócił Starówce jej dawny kształt. Twój Ojciec Leon Machowski był artystą rzeźbiarzem, gdzie można odnaleźć Jego rzeźby?
To nie ja prowadziłam ten spacer tylko wspaniała edukatorka muzealna – Pani Agnieszka. Ja tylko dopowiedziałam w czasie tego spaceru parę słów. A jak zwiedzaliśmy Katedrę ŚW. Jana Chrzciciela to powiedziałam które rzeźby rekonstruował a które stworzył od nowa mój ojciec.
Mój ojciec stworzył wiele rzeźb nie tylko w Warszawie ale też w innych miastach i miasteczkach w Polsce. Jego rzeźby są też na Kresach Wschodnich. Już od dawna obiecuję sobie, że sporządzę ich wykaz i dokładny opis.
Jesteś osobą bardzo rodzinną i ciepłą. Twój mąż, o którym mówisz „mój prywatny historyk”, dwaj synowie, jeden nauczyciel, drugi pasjonat gór, dwaj wnuczkowie – jak teraz w czasach coraz większego „rozsypywania się rodzin ” udaje wam się zachować bliskość i kontakt wciąż ciepły i rodzinny?
Na męża, który jest absolwentem wydziału historii na UW mówię „osobisty historyk”. A synowie, z których starszy jest ekonomistą a młodszy geografem obydwaj kochają góry i po nich chodzą. Prawdę mówiąc to ja ich nauczyłam tego gdy byli jeszcze mali. A teraz wszyscy razem uczymy następne pokolenie – czyli wnuki aktywnego poznawania Polski, szczególnie gór. A więc wędrujemy sobie razem po Tatrach. Z tym że ja z mężem już tylko po dolinach, a dzieci i wnuki a także synowa zdobywają różne przełęcze i szczyty.
Sama się dziwię, że udaje nam się ciągle być razem…. Chociaż czasami się oczywiście kłócimy.
Gdzie można kupić Twoje książki, ewentualnie zmówić bo wiem, że na przykład ostatnia „Mój kraj nad Wisłą” rozeszła się jak ciepłe bułeczki…
Moje dwie pierwsze książki pt: „Zwariowałam” i „Nadal wariuję” już nie są osiągalne. Natomiast książki – ta o Warszawie i ta o Polsce są do kupienia tylko u mnie. Gdyby ktoś był nimi zainteresowany to proszę o kontakt na mój adres rusinowa@op.pl.
Zapraszam także do czytania i pozostawiania komentarzy na moim blogu stokrotkastories.blogspot.com
Dziękuję za rozmowę i czekam na Twoje kolejne „zwariowanie”!
A ja dziękuję Ci bardzo że zechciałaś mi poświęcić tyle czasu.
Jesteś osobą bardzo rodzinną i ciepłą. Twój mąż, o którym mówisz „mój prywatny historyk”, dwaj synowie, jeden nauczyciel, drugi pasjonat gór, dwaj wnuczkowie – jak teraz w czasach coraz większego „rozsypywania się rodzin ” udaje wam się zachować bliskość i kontakt wciąż ciepły i rodzinny?
Na męża, który jest absolwentem wydziału historii na UW mówię „osobisty historyk”. A synowie, z których starszy jest ekonomistą a młodszy geografem obydwaj kochają góry i po nich chodzą. Prawdę mówiąc to ja ich nauczyłam tego gdy byli jeszcze mali. A teraz wszyscy razem uczymy następne pokolenie – czyli wnuki aktywnego poznawania Polski, szczególnie gór. A więc wędrujemy sobie razem po Tatrach. Z tym że ja z mężem już tylko po dolinach, a dzieci i wnuki a także synowa zdobywają różne przełęcze i szczyty.
Sama się dziwię, że udaje nam się ciągle być razem…. Chociaż czasami się oczywiście kłócimy.
Gdzie można kupić Twoje książki, ewentualnie zmówić bo wiem, że na przykład ostatnia „Mój kraj nad Wisłą” rozeszła się jak ciepłe bułeczki…
Moje dwie pierwsze książki pt: „Zwariowałam” i „Nadal wariuję” już nie są osiągalne. Natomiast książki – ta o Warszawie i ta o Polsce są do kupienia tylko u mnie. Gdyby ktoś był nimi zainteresowany to proszę o kontakt na mój adres rusinowa@op.pl.
Zapraszam także do czytania i pozostawiania komentarzy na moim blogu stokrotkastories.blogspot.com
Dziękuję za rozmowę i czekam na Twoje kolejne „zwariowanie”!
A ja dziękuję Ci bardzo że zechciałaś mi poświęcić tyle czasu.

Rozmawiała: Ewa Radomska
Zdjęcie: Jadwigi Śmigiery z archiwum rodzinnego
Zdjęcie: Jadwigi Śmigiery z archiwum rodzinnego
Dołącz do dyskusji - napisz komentarz
Jadwiga Śmigiera 20/11/2019, 9:27
Zamyślona - bardzo Ci dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie
zamyślona 20/11/2019, 9:17
Bardzo ciekawa rozmowa. Jesteś dla mnie ciepłą pasjonatką. Cieszę się, że mogę Cię odwiedzać na blogu i czytać Twoje interesujące teksty. Maria.
Jadwiga Śmigiera 19/11/2019, 16:44
Anno - bardzo serdecznie Ci dziękuję za te piękne słowa o mnie.
Anna 19/11/2019, 15:34
Niemal wszystko już miałam okazję przeczytać. Co nie zmienia faktu, że za każdym razem czegoś nowego się doczytam i za każdym razem jest to wielka przyjemność.. Bo taka jest Autorka, nieraz pisałam, że czytając Jej wspomnienia mam wrażenie, że oglądam wszystko, podziwiam, że idę krok w krok z Nią. Wspaniała, ciepła pasjonatka, czekam na Jej kolejne książki.
Jadwiga Śmigiera 18/11/2019, 18:55
Amasjo - bardzo się cieszę że podobają Ci się moje książki.
Jadwiga Śmigiera 18/11/2019, 18:54
Dziękuję Ci Jotko.
amasja 18/11/2019, 18:38
W swojej biblioteczce mam dwie ostatnie książki Stokrotki. To ciepłe i pełne miłości lektury. Zdecydowanie należą do moich ulubionych:-)
jotka 18/11/2019, 17:34
Bardzo ciekawa rozmowa, świetne uzupełnienie wydanych książek.
Jadwiga Śmigiera 16/11/2019, 11:25
Oczywiście że to "Walczyk Warszawy" .A spiewał go ostatnio chyba Zbigniew Rawicz...
łodzianka 16/11/2019, 10:46
"Po ulicach się włóczył/ I Warszawy się uczył/ Od królewskich łabędzi na stawie/ (..)
Kto to taki ?:)