Weranda literacka

Trzy spotkania

Wrocław jesienią tętnił życiem intelektualnym i artystycznym. Uczestniczyłam w trzech niezwykłych wydarzeniach  od pasjonującego wykładu prof. Jana Miodka o współczesnej polszczyźnie, przez refleksje nad utratą bioróżnorodności, aż po poetycki wieczór pełen muzyki i wspomnień.

  

Właściwie dwa z nich to nie były spotkania tylko wykłady.  Wykłady organizuje Studium Generale powstałe  przy Uniwersytecie Wrocławskim. Studium Generale zostało założone przez prof. Jana Mozrzymasa, fizyka, rektora uczelni w kadencji 1984-1987 i powołane uchwałą Senatu UWr 17 lutego 1993 roku. Wykłady połączone z dyskusją są otwarte i dostępne dla wszystkich zainteresowanych. I tym sposobem w październiku, znalazłam się na wykładzie prof. Jana Miodka. Tematem wykładu była "Polszczyzna ostatnich lat" czyli: 

- spór o feminatywy - formacje przyrostkowe i bezprzyrostkowe

- twórczość językowa młodego pokolenia

- lawinowy przyrost anglicyzmów i anglizowania wymowy obcych słów

- rzeczywistość elektroniczna - generator nowych pomysłów stylistycznych

- hiperbolizacja ekspresji językowych w poczynaniach współczesnych Polaków

- wyrazy modne - największe zło komunikacji językowej

 

Jak widać wykład obejmował wiele zagadnień i był bardzo interesujący. Feminatywy to żeńskie formy gramatyczne nazw zawodów, funkcji i innych ról społecznych, tworzone zazwyczaj poprzez dodanie  żeńskich  końcówek do męskich odpowiedników. Chociaż uznajemy spór o feminatywy za kwestię świeżą, tak naprawdę nazwy kobiece w naszym języku istnieją od jego powstania.  Feminatywy przed II wojną światową miały się w języku polskim świetnie, były stosowane w sposób naturalny i niebudzący zdziwienia czy też sprzeciwu. W okresie międzywojennym w Polsce bowiem można zaobserwować wzrost liczby kobiet pełniących istotne społecznie, politycznie i naukowe funkcje. Okazało się, że językoznawcy dwukrotnie pomylili się co do feminatywów: w 1904 roku, zapowiadając ich nagły rozwój spowodowany rewolucją i zmianami w społeczeństwie i później po II WŚ , z powodu dostępu do nauki, zmiany statusu kobiet itp. Nic takiego się nie wydarzyło. Dopiero po roku 1989, na skutek działalności feministek zaczęły one wchodzić "przebojem" do codziennego języka, pomimo tego, że to męska końcówka w dalszym ciągu podnosi rangę i prestiż zawodu.  Inaczej brzmi: rektorka profesorka Maria Kowalska, inaczej rektor profesor Maria Kowalska.  Warto jednak pamiętać, że mamy szereg wyrazów rodzaju męskiego, od których póki co nie zostały utworzone derywaty żeńskie, np. zwyrodnialec, mędrzec, tchórz, zarozumialec, chudzielec, gość. Dowiedziałam się, że wyraz "ministra" nie jest wynalazkiem jednej z pań zasiadających w naszym Parlamencie. Jego rodowód sięga języka łacińskiego i oznacza sługę. Pan profesor  mówił o wulgaryzmach młodego pokolenia. Kiedyś tylko mężczyźni przeklinali, obecnie  przodują w tym kobiety. Kiedyś sięgaliśmy do języka niemieckiego i łaciny, teraz zapożyczamy z angielskiego i francuskiego, (pardon - sorry), co daje czasami komiczny efekt. Młodzi ludzie mówią Andżela Merkel (Angela Merkel)  lub Dżek Malczewski (Jacek Malczewski). Wyrazy modne są największym zagrożeniem, bo używane są nagminnie w złym kontekście np. "temat", "ogarnąć".  Wyszłam z wykładu z miłym przekonaniem, że prof. Miodek przy całym liberalizmie w podejściu do języka, tak jak ja nie znosi wykrzyknika "łał" i wyraz "gościni" (od gość) uważa za co najmniej dziwaczny.

 

Drugi wykład pt. "Utrata bioróżnorodności - sytuacja w kraju na przykładzie ptaków mokradeł i krajobrazu rolniczego" głoszony przez Beatę Orłowską, kierowniczkę Stacji Ornitologicznej U.Wr.  zaznajomił słuchaczy z groźnym zjawiskiem jakim są zmiany klimatyczne, intensyfikacja rolnictwa, utrata siedlisk, środki ochrony roślin. Zjawisko jest złożone, bo na przykład środki ochrony roślin powodują wyginięcie ślimaków, gryzoni, owadów i pośrednio ptaków, których pozbawia się pokarmu.  Architektura, czyli wielkie przeszklone budynki, zderzenie z którymi  przegrywa ptactwo. W Niemczech z tego powodu rocznie ginie od 100 - 115 milionów ptaków. W Polsce wiele jest ptaków na tzw. czerwonej liście, także gawron do niedawna zimowy bywalec miast, czy śliczna czajka. 

 

Trzecie moje spotkanie odbyło się w Klubie Muzyki i Literatury we Wrocławiu. Uczestniczyłam w wieczorze poetyckim Teresy Podemskiej - Abt i Justyny Paluch. Wieczór nosił tytuł  "Migracje, czyli kantata na głosów kilka, gitarę i zapach konwalii". W czasie wieczoru  zostałam wciągnięta w czarowny sen, iluzję poezji nie tylko obu pań ale i Jacka Berezina i muzyki, którą wykonywał ,między innymi, Kamil Abt, Mariusz Klochowicz, Adam Fiala. W poetyckich słowach poetka daje wyraz swojej tęsknocie za krajem rodzinnym "Ocalony sen Odry", "Drogę powrotu mam we krwi". Widzowie oczarowani atmosferą, niechętnie opuszczali gościnne progi Klubu Muzyki i Literatury. 

Po powrocie do domu zainteresowałam się osobą głównej bohaterki i znalazłam wiele wiadomości w internecie. Otóż Teresa Podemska-Abt urodziła się  we Wrocławiu, gdzie na Uniwersytecie ukończyła filologię polską.   Od 1981 r. mieszka w Australii, gdzie ukończyła studia podyplomowe w zakresie edukacji  wielokulturowości i australijskich mediów anglojęzycznych na University of Adelaide, a także obroniła doktorat. W 1983 roku założyła Szkołę Języka i Kultury Polskiej, współtworzyła audycje radiowe i programy kulturalne dla Polonii w Australii. Była w grupie założycieli Polskiego Towarzystwa Kulturalnego, miejsca działań twórczych dla emigracji polskiej.  W pracy naukowej zajmowała się badaniem i interpretacją współczesnej literatury aborygeńskiej. Można jeszcze wiele pisać o działalności naszej Rodaczki, ale poszukiwania informacji pozostawiam  Czytelnikom.

 

Ewa Semków

Warto przeczytać inny esej Autorki 

https://www.kobieta50plus.pl/pl/weranda-literacka/z-poeta-przez-wroclaw

Dołącz do dyskusji - napisz komentarz

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi.
Obraźliwe komentarze są blokowane wraz z ich autorami.

Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.

Dodaj pierwszy komentarz i bądź motorem nowej dyskusji. Zachęcamy do tego.